Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Żabcia
pisarz - amator
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 15:22, 26 Sty 2007 Temat postu: Czerwony cadillac - LOST |
|
|
Drabble fikatonowy. Spojlerów raczej brak, w każdym razie ja ich nie umiem znaleźć.
W roli głównej - Sawyer.
Tytuł: Czerwony cadillac
- Wierzysz w miłość, Sawyer?
Fale uderzały w skalisty brzeg, zbliżał się przypływ. Sawyer korzystał właśnie z wieczornych promieni słońca, kiedy na ziemię padł sporych rozmiarów cień.
- Spadaj, gruby - mruknął, nie otwierając oczu.
- Ja się serio pytam.
Sawyer otworzył jedno oko.
- A ja ci serio mówię, żebyś spadał.
Gruby wzruszył ramionami i odwrócił się na pięcie. Sawyer wstał powoli.
- A czemu pytasz akurat mnie, co?
Hurley machnął ręką, nie spoglądając na niego. I odszedł w stronę lasu.
- Idź się wypchaj masłem orzechowym! - mruknął za nim Sawyer.
I nie wyszło opalanko.
- Jesteś nienormalny!
Uśmiecha się tym swoim charakterystycznym uśmieszkiem. Doskonale wie, jak działa on na kobiety. Tą konkretną zwłaszcza.
Stoją przed czerwonym modelem cadillaca z lat siedemdziesiątych.
Otworzył przed nią drzwi, gestem zapraszając do środka.
- Witaj Ameryko!
Znalazła to cholerne zdjęcie. Oczywiście, zapomniał wyjąć je ze schowka.
- To z nią zjeździłeś Stany?
Wydaje mu się, czy w jej głosie słyszy ironię?
- Co, złotko, zazdrosna jesteś?
Nie odpowiada. Czyli trafił. Niezły kawał skurczybyka z niego, tak dopiec swojej dziewczynie.
- Zrobić ci obiad, Sawyer?
Uda, że tego nie usłyszał. I wyjdzie.
Zostaje.
Widzi walizkę. Słyszy jej słowa. Ale nie wierzy.
- Co to za szopka, do jasnej cholery?!
Ona milknie. Zaraz odwróci się, wyjdzie. Więcej się nie spotkają. Powinien ją zatrzymać.
Za oknem, na podjeździe stoi czerwony cadillac.
Wyszła.
Na ziemi walały się puste butelki. Pod drzewem, oparty o gruby pień, siedział Sawyer.
- Tylko widzisz, stary... To nie był ten sam cadillac. - Sięgnął do plecaka, jednak nic już nie znalazł. - W jakimś barze w Minnesocie... Ukradła mi go, ździra!
Sąsiednie drzewo wydawało się niespecjalnie zainteresowane jego zwierzeniami.
Gdzieś za jego plecami rozległy się kroki.
- Tu jest! Kompletnie zalany...
Ktoś uniósł mu powieki.
- Doktorek! - ucieszył się. - I jak tu wierzyć w miłość, hę?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
riel
moderatorka rozkojarzona
Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 851
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: paradise city.
|
Wysłany: Sob 12:58, 03 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Żabcia napisał: | I nie wyszło opalanko. |
To mi zdecydowanie zgrzytnęło. Troszkę nie Sawyerowe.
Ogółem, w niektórych wypowiedziach delikatnie zgrzyta mi kanon. I okej, może nie jestem na tym forum najbardziej domyślnym człowiekiem, ale chyba nie do końca zrozumiałam.
I spytam z ciekawości - gdzie odbywał się ten fikaton?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Żabcia
pisarz - amator
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 14:34, 04 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
W czasach okołoświatęcznych, na lunatycznym. Taki ogólnofandomowy.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|