riel
moderatorka rozkojarzona
Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 851
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: paradise city.
|
Wysłany: Pon 20:33, 08 Gru 2008 Temat postu: Mgławica [BSG] (całość) |
|
|
Nieskromnie lubię to opowiadanie. Bardzo emocjonalne, bardzo osobiste. Pisane na fikaton multifandomowy.
Spojlery do 3x17.
*
Długie pociągnięcie pędzla. Zamaczasz go w wiadrze z żółtą farbą, kolejne pociągnięcie. I znów, jeszcze raz, w którymś momencie tracisz rachubę i zaczynasz myśleć, że to nie ty malujesz, ktoś tobą steruje. To się po prostu dzieje. Pędzel gładko ześlizguje się po chropowatej ścianie, a ty wcale nie czujesz pracy mięśni, która go to tego zmusza. Twoje ramiona są rozluźnione, nie wykonujesz żadnej pracy, po prostu pozwalasz się prowadzić.
Jeszcze tylko kilka krótkich ruchów i zmieniasz kolor na czerwony.
(Mgławica jest jedyną rzeczą, na którą potrafi teraz patrzeć. Otwiera szeroko oczy i pozwala jej się zahipnotyzować. Jeszcze się nie zatraciła, jeszcze nad sobą panuje, ale zaczyna już czuć ten spokój – spokój, który wkrótce przyćmi wszystkie inne jej uczucia, by potem zmienić się w coś zupełnie innego. Rozluźnia nieco palce zaciskające się na sterze i po prostu leci.)
Nocą zawsze palą się u ciebie świece. Nie dlatego, że nigdy nie macie prądu, to nie prawda, odłączają go jedynie raz na jakiś czas. Może to przyzwyczajenie, a może po prostu nie chcesz zakłócać nocy. Lubisz noc, od zawsze.
Wspinasz się na palce i znów opadasz na pięty. Światło pulsuje, płomienie tańczą na wietrze. Częściowo już wypalone świeczki stoją w każdym zakątku pokoju, który stał się ruiną dużo wcześniej, niż na to zasługiwał. Wyciągasz dłoń zaciśniętą na pędzlu najwyżej jak potrafisz, by płynnym ruchem zaznaczyć poszarpaną granicę wzoru. Nawet nie próbujesz się zastanawiać. Zagryzasz wargi, mrużysz oczy. Znów wspinasz się na palce.
(Zmusza swojego Vipera do niemal maksymalnego przyspieszenia. Leci szybciej, szybciej, coraz bardziej zdeterminowana, coraz mniej świadoma tego, co robi. W głośniku krzyczy do niej Lee, ale Kara zauważa, że tak na prawdę przecież wcale go nie słyszy. Zdaje sobie sprawę z groteskowości całej tej sytuacji i delikatnie unosi kąciki ust, nadal nie mogąc jednak oderwać wzroku od centrum mgławicy.)
Czasami zaczynasz malować od razu po powrocie ze szkoły, a potem uczelni i każdej z tych dorywczych prac. Rzucasz plecak w kąt, jakby w amoku naciągasz na siebie starą, poplamioną bluzę, a potem budzisz się z pędzlem w dłoni, stojąc przed prawie gotowym obrazem. Czasami malujesz żeby nie być w miejscu, które zdążyłaś już tak bardzo znienawidzić.
Czasami malujesz tylko po to, by znów stracić kontrolę.
(Nie istnieje już nic innego.
- Kara, posłuchaj! Zapomnij o tym pieprzonym tosterze, podciągnij natychmiast, albo zginiesz!
Zna to uczucie. Zauważa, że oddycha teraz bardzo szybko, że nie zwraca uwagi na uszkodzenia Vipera, na głos Lee, i wie, że już wiele razy przez to przechodziła. Ma przeczucie, że obudzi się za kilka godzin i spojrzy z góry na zamalowane płótno, i będzie mogła pozwolić sobie na uśmiech, ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie.
- Kara, lecę do ciebie!)
Prawie gotowe, jeszcze tylko kilka energicznych pociągnięć pędzla, tych najbardziej ekspresyjnych i gwałtownych. Czujesz w sobie niesamowity natłok sprzecznych emocji, a jednocześnie nie czujesz nic.
Niebieska farba skapuje ci na nogawkę. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo jesteś podekscytowana, teraz, kiedy zaczyna wracać ci zdolność normalnego myślenia, kiedy jesteś tak blisko, kiedy wiesz, że jeszcze tylko chwila i...
( - Do zobaczenia po drugiej stronie, Lee.)
|
|