Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Giwi
wszędobylski
Dołączył: 14 Sie 2007
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 19:00, 30 Sty 2008 Temat postu: Niebieska błyskawica |
|
|
Pisane niedawno, bez bety, z błędami. Mój debiut na tym forum.
Zadzieram głowę wysoko do góry, patrząc na leniwie sunące białe, puszyste obłoki. Oh, przecież wiem, że dokładnie wskazujesz mi palcem tor jego lotu. Widzę, do cholery, tą ciemnoniebieską pelerynę, powiewającą wraz z nim.
-Jaki on jest wspaniały, prawda?! – piszczy z radości, a ja tylko cichutko wzdycham z dezaprobatą. Ktoś z tłumu ludzi, którzy również patrzą się na jego lot, skanduje imię bohatera, jakaś dziewczynka klaszcze, śmiejąc się radośnie.
A naprawdę nic was nie obchodzi, dokąd leci i kim jest. Dla was jest bohaterem, jedynym w swoim rodzaju, który poświęca życie by ratować was – niegodnych stanąć z nim twarzą w twarz.
- Wiesz – zaczynasz, patrząc się już na mnie. Teraz znowu dostrzegasz otaczający cię świat, bo zniknął, chowając się za olbrzymimi drapaczami chmur – pamiętasz Claudię, prawda? Ponoć widziała GO, jak leciał obok jej domu! Wyobrażasz to sobie!? Bohater narodowy, bożyszcze dwóch trzecich Amerykańskich nastolatek! Obok jej domu!
Oczywiście, że mogę to sobie wyobrazić, ba!, nawet widzę to! Uśmiecham się gorzko, rozważając, co byłoby odpowiedniejsze – przytaknięcie głową, zapewniając, że wierzę w jej słowa, czy prychnięcie śmiechem. Ostatecznie wybieram to drugie, gdyż przez własną głupotę straciłam kontakt z wieloma ludźmi. Bardzo wieloma.
- Naprawdę? – wiarygodnie udaje zdumienie, zaciągając ją do najbliższej kawiarni. Najpierw patrzy na mnie dziwnie – jakbym była jakąś wariatką, ale ostatecznie nic nie mówi, tylko zamawia słodkim głosikiem tą swoją kawę, zaznaczając, że „mają być dwie łyżeczki cukru. Dokładnie odmierzone”. Wychodzimy; ona postukując swoimi nowymi szpilkami, ja stukając swoimi już-nie-nowymi butami.
Nie jest dobrze – myślę, słuchając jej wywodu o tym, jakie piękne ostatnio Claudia kupiła sobie spodnie. Po kolei wylicza mi sklepy, w których widziała takie same, droższe w dodatku. Żałuję, że nie mam takiego bohatera na każde zawołanie.
Rozstajemy się niedaleko jej domu; obowiązkowo pocałunkiem w policzek i słodkim „Do zobaczenia!”. Wyrzucam pusty kubek, skręcam w prawo i z czystych nudów zaczynam spoglądać na mijających mnie ludzi.
Jedyną rzeczą, jaką teraz chcę zrobić, jest powrót do domu.
Mijam kiosk, w którym zawsze kupuję poranną gazetę i z ciekawością spoglądam na okładki brukowców. Muskularna sylwetka, ciemnoniebieski płaszcz i ten kostium, który w niczym nie przypomina stroju Supermena. Nagłówki krzyczą, że „Super Bohater Niebieska Błyskawica znowu uratował ludzi” a ja parskam śmiechem, otwierając drzwi. Na klatce schodowej zionie pustką i ciszą; no, może nie taką dokładną, nie licząc hałasu z ulicy, ale i tak myślę, że mam szczęście. Claudia przeprowadzała się już trzy razy – przypomina mi się gruchający głos mojej „przyjaciółki”, Emily – ponoć nie mogła znieść ciągłego hałasu.
A on jak gdyby nigdy nic wita mnie w korytarzu mieszkania, gdy zamykam za sobą drzwi. Uśmiecha się czarująco, poprawiając niebieski krawat.
- Jak tam w pracy, „Niebieska Błyskawico”? – uśmiecham się zadziornie, rzucając torebkę na kanapę. Słyszę jego stłumione przekleństwo, co sprawia mi wielką satysfakcję. - Nie cierpię tych gazet – mruczy pod nosem, zapinając białą koszulę.
- Ale przyznaj – siadam na fotelu – że pasuje. I to bardzo. Masz szczęście, że nie nosisz majtek na rajstopy, nazwaliby cię wtedy „Rajstopek” lub „Gatek”!
Nie zauważyłam, kiedy znalazł się przy mnie. Po prostu jest, nagle, w ciągu jednej sekundy. Uśmiecha się szeroko, składa na moich wargach delikatny pocałunek i spogląda mi prosto w oczy.
- A ty jak byś mnie nazwała? – pyta niespodziewanie.
- Myślę, że za-bardzo-hojny-superbohater. Albo coś w tym stylu.
Uśmiechasz się jeszcze szerzej; widzę w twoich oczach dziwny błysk. Serce podjeżdża mi do gardła, przez moment nie mogę nic mówić.
- Wiesz, że cię kocham, prawda? – mówisz cicho, przykładając swoje czoło do mojego tak, że stykamy się nosami.
- Pewnie, że wiem. W końcu jestem twoją żoną, prawda?
Ale przed ślubem nie wiedziałam, że poślubiłam super bohatera.
Jeszcze nie wiedziałam.
Ostatnio zmieniony przez Giwi dnia Śro 19:17, 06 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
riel
moderatorka rozkojarzona
Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 851
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: paradise city.
|
Wysłany: Śro 22:02, 30 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Oh, przecież wiem, że dokładnie wskazujesz mi palcem tor jego lotu. Widzę do cholery tą widoczną, ciemnoniebieską pelerynę, powiewającą wraz z nim. |
Och, nie oh. Widzę widoczną. Poza tym, przed i po 'do cholery' powinny być przecinki, gdyż jest to wtrącenie.
Cytat: | -Jaki on jest wspaniały, prawda?! – piszczy z radości a ja tylko cichutko wzdycham z dezaprobatą. |
Zjadłaś przecinek po 'radości'. Poza tym, kto piszczy?
Cytat: | Ktoś z tłumu ludzi, którzy również patrzą się na jego lot, skanduje jego imię, jakaś dziewczynka klaszcze, śmiejąc się radośnie. |
Powtórzenie.
Cytat: | A naprawdę nic was nie obchodzi dokąd leci i kim jest. |
Zjadłaś przecinek przed 'dokąd'.
Cytat: | - Wiesz – zaczynasz, patrząc się już na mnie. Teraz zaczynasz znowu dostrzegać otaczający cię świat, bo zniknął, chowając się za olbrzymimi drapaczami chmur |
Powtórzenie.
Cytat: | Oczywiście, że mogę to sobie wyobrazić, ba!, nawet widzę to oczyma wyobraźni! |
Odnoszę nieodparte wrażenie, że wyobrazić sobie a widzieć oczyma wyobraźni to jedno i to samo.
Cytat: | (...) przytaknięcie głową, zapewniając, że wierze w jej słowa, czy prychnięcie śmiechem. |
Coś mi tu wybitnie nie pasuje. Zamieniłabym 'przytaknięcie' na jakiś imiesłów, powinno być lepiej.
No i wierzĘ, a nie wierzE.
(Czy można prychnąć śmiechem?)
Cytat: | - Naprawdę? – wiarygodnie udaje zdumienie, zaciągając ją do najbliższego sklepu z kawą. |
Sklep z kawą to kawiarnia, kochana.
(Boże, ktoś mi dzisiaj na odcisk chyba nadepnął, przepraszam xD)
Cytat: | Wychodzimy; ona postukując swoimi nowymi szpilkami, ja stukając swoimi już-nie-nowymi butami. |
Postukając, stukując - oba wyrazy pochodzą od tego samego, więc powtórzenie. Poza tym, lepiej brzmiało by coś w rodzaju już-nie-pierwszej-młodości, ale to uwaga raczej estetyczno - odczuciowa.
Cytat: | W klatce schodowej zionie pustką i ciszą (...) |
NA klatce schodowej.
Poza tym, strasznie mieszasz osoby. Raz narratorka zwraca się do męża w 2giej, raz w 3ciej osobie. Inne uwagi zaraz dodam, na razie zamieszczam te błędy do poprawienia.
EDIT: Okej.
Więc tak: beta na prawdę nie boli. Nie wiem, ile ten tekst zająłby w Wordzie, ale jest w nim stanowczo za wiele błędów. Wystarczyło rzucić na forum, że potrzebujesz kogoś, kto poprawi Ci tekst - z pewnością ktoś zaoferowałby swoją pomoc, tym bardziej, że opowiadanie jest króciutkie.
Nie lubię opowiadań pisanych w pierwszej osobie, jestem uprzedzona. To tak na marginesie.
Właściwie, co do stylu nie jestem w stanie Ci nic powiedzieć. Zraziły mnie te błędy, i trochę zdenerwowały, wiesz? Okej, postaram się być dalej obiektywna, zdarza się - niemniej, jeśli poprawisz błędy, może moi następcy będą mogli się wypowiedzieć na ten temat, dla mnie opowiadanie jest stylistycznie stracone, i wszystko przez te błędy, które zepsuły mi radość czytania.
Fabuła... cóż. Mamy bohatera, mega gwiazdę, bożyszcze nastolatek, och-ach-ech oraz jego żonę, uciśnioną z powodu sławy partnera, która przed ślubem nie znała go z tej strony. Mamy do granic, karykaturalnie wręcz pustą koleżankę (litości! to takie stereotypowe, takie banalne...). Opowiadanie traktuje o... o drugiej stronie sławy? O tych w cieniu? Nie wiem. Prawdę mówiąc, pomysł mnie nie z szokował, nie zachwycił i nie do końca nawet mi się podobał. Właściwie nie wiem, co chciałaś przekazać tą miniaturką. No bo że partnerzy życiowi gwiazd znają rzeczone z innej strony wszyscy wiemy, tak samo jak to, że owi partnerzy są zawsze w cieniu. Coś ominęłam? Przepraszam. Reasumując, na następny raz KONIECZNIE beta - dopiero, gdy tekst jest doszlifowany i nie ma w nim błędów (sporadycznie oczywiście pojawić się mogą, beta też człowiek), można się zastanawiać nad stylem i treścią. Ty niestety kazałaś mi się zatrzymać na pierwszym punkcie. Fabuła może nie przypadła mi do gustu, ale to dość subiektywne zdanie i może nie wszystko zrozumiałam. Pisz, pisz i jeszcze raz pisz, pracuj nad warsztatem, szlifuj pomysły - z pewnością jesteś materiałem na dobrą literatkę, wystarczy tylko nie zniechęcać się po wrednym komentarzu jeszcze bardziej wrednej riel, chwycić pióro w dłoń i napisać dzieło swojego życia
(Mam nadzieję, że nie zniechęciłam ani do pisania, ani do publikacji dzieł tutaj. )
Ostatnio zmieniony przez riel dnia Śro 22:14, 30 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Giwi
wszędobylski
Dołączył: 14 Sie 2007
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 19:10, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, że bez bety, ale żadna osób, które dobrze betują nie miała nawet chwili wolnego czasu.
Nie, Riel, nie zraziłaś mnie do pisania - tylko wzmocniłaś (: (borze, jakie błędy, jakie błędy!)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|