Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Carona
zaprzyjaźniony z piórem
Dołączył: 13 Maj 2006
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Otwock
|
Wysłany: Wto 14:59, 16 Maj 2006 Temat postu: Proza natchnienia |
|
|
Ostatnio powstał pomysł, jakaś wizja, mały obraz w głowie. Od dawna nic nie pisałąm, ale obraz, który nawiedził mnie jakoś tak po rozmowie z przyjaciółką nie dawał mi spokoju, dopóki nie przelałam go na papier.
Aromat świeżo zaparzonej herbaty roznosił się leniwym obłoczkiem po całym pokoju. Przy stole siedziała dziewczyna i jedyne, co odróżniało ją od tysiąca takich samych blondynek o niebieskich oczach, był wyraz skupienia i bezbrzeżnego zamyślenia. Zatopiona we własnym świecie, absolutnie nie zauważała niczego, co znajdowało się w jej otoczeniu. Ani małego, puszystego kotka, który wylegiwał się leniwie na łóżku, ani ptaków, radośnie ćwierkających za oknem, ani nawet nawoływań mamy, która powoli traciła cierpliwość. Myślała. Marzyła. O niespełnionych nigdy snach, o kilku chwilach spędzonych ze swoim chłopakiem, o nagłym natchnieniu.
I nagle, zupełnie niespodzianie, naszło ją. Ten dziwny stan, który większość nazywała nawrotem weny. Złapała najbliżej leżący zeszyt, zawsze znajdujący się gdzieś na wierzchu, właśnie na taką okazję i ołówek, ten specjalny i jedyny. Otworzyła zeszyt, w pośpiechu przewracała kartki. Ołówek tylko śmigał po powierzchni cudownie czystych karteluszek, które jakby czekały na to, żeby je zapełnić. Czuła magię płynącą ze świadomości tego, jak pięknie te kartki zapełniają się i jak ołówek delikatnie sunie po papierze zostawiając delikatny ślad swojej obecności. Ogarnęło ją takie poruszenie, taki zachwyt, że palce ledwie nadążały za myślami. Od zawsze tak miała. W myślach układały się jej gotowe zdania, które jedynie przelewała na papier.. Nigdy nie traciła ani chwili natchnienia, aby przemyśleć to, co akurat pisze. Nauczycielki nazywały to lekkością pióra, ona- transem. Bo tak było. Kiedy pisała, nic nie mogło jej powstrzymać. Nic nie mogło sprawić, aby następne zdanie urwano w połowie. No może poza…
- Kochanie! Wołam i wołam. Czemu nie schodzisz? – W drzwiach pojawiła się czarnowłosa kobieta o wodnisto-niebieskich oczach.
- Tak, zaraz. – Wymamrotała nieprzytomnie nadal szybko pisząc.
- Hanka! Jeśli natychmiast nie przestaniesz bazgrolić po tej kartce i nie zejdziesz na dół, to Krzysiek, zamiast do Michała, przeprowadzi się do ciebie!
To dało jej do myślenia. Przez krótką chwilę przeanalizowała wszystko i wykonała mały bilans zysków i strat. Ostatnio od miesiąca nie miała weny, teraz ją ma. Jeśli teraz wyjdzie, prawdopodobnie nie skończy tego opowiadania i przerwie, tu się skrzywiła, w połowie zdania, czego nie lubi. Jednak znowu jeśli będzie tu mieszkał Krzyś, to nie tylko nie będzie miała weny przez kolejne kilka tygodni, ale również straci całą swoją prywatność i, jak inne dzieci państwa Kowalskich, będzie dzieliła z kimś pokój.
Z ociąganiem odsunęła krzesło i wstała, dając do zrozumienia mamie, ze zdecydowała się zejść. Mama jednak zbyt dobrze znała jej sztuczki i, kiedy Hanka miała cichą nadzieję, ze właśnie utargowała dwie minutki dla siebie, zobaczyła, że kobieta wciąż stoi na jej dywaniku w pantoflach, których chyba nigdy nie zdejmowała.
- Mamo, daj mi minutkę… - Bez większych nadziei na to, że uda jej się dokończyć tą fascynującą opowieść, spojrzała błagalnie w niebieskie oczy matki.
- Dobrze, minutkę. Słownie. Patrzę na zegarek. – I wyciągnęła ostentacyjnie rękę ze złotym zegarkiem na nadgarstku.
Ze zniechęceniem i pełna jakiegoś dziwnego buntu, usiadła na krześle. Przeczytała pobieżnie ostatnie kilka zdań, żeby z powrotem wchłonąć ten świat, który stworzyła i nerwowo zaczęła pisać. Nie pomagała jej obecność mamy stojącej tuż nad nią, ale nie zmieniało to zbytnio faktu, że znowu znalazła się w swoim świecie. Pisała bez opamiętania i dokańczała pospiesznie myśli. Zrobiła kilka notatek na marginesie, żeby wiedzieć, jaki miała pomysł rozwiązania dalszej części.
- Minęła minuta. – Odezwał się ten przeklęty, opanowany głos jej mamy, którego miała już powoli dosyć. Przez króciutką chwilę, kiedy jeszcze sens słów nie dotarł do jej świadomości, pospiesznie spisywała ostatnie rzeczy. Ktoś jednak brutalnie to przerwał, zabierając, a raczej wyrywając jej ołówek z ręki.
Kiedy schodziła do kuchni, wpadło jej do głowy jeszcze jedno zdanie.
„Ślady ołówka na papierze to tylko cienie myśli, ich podobizny, nigdy nie odzwierciedlają całego piękna.”
Ostatnio zmieniony przez Carona dnia Wto 17:31, 16 Maj 2006, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Bastet
mistrz pióra
Dołączył: 29 Kwi 2006
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto 15:19, 16 Maj 2006 Temat postu: Re: Proza natchnienia |
|
|
Carona napisał: |
-Kochanie! Wołam i wołam. Czemu nie schodzisz? |
Brak spacji po myślniku. Tak samo jest tutaj:
Carona napisał: |
-Hanka! Jeśli natychmiast nie przestaniesz bazgrolić po tej kartce i nie zejdziesz na dół, to Krzysiek, zamiast do Michała, przeprowadzi się do ciebie! |
i tutaj...
Carona napisał: |
-Mamo, daj mi minutkę…
|
I tu:
Carona napisał: |
-Dobrze, minutkę. Słownie. Patrzę na zegarek.
|
Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń. Tekst czyta się szybko i łatwo. Jest oryginalny i nawet ładny, choć niezbyt wciagający.
Ostatnio zmieniony przez Bastet dnia Wto 17:54, 16 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Len
moderatorka sarkastyczna
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: spod ciemnej gwiazdy
|
Wysłany: Wto 16:55, 16 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Aromat świeżo zaparzonej herbaty roznosił się leniwym obłoczkiem po całym pokoju. Przy stole siedziała dziewczyna i jedyne, co odróżniało ją od tysiąca takich samych blondynek o niebieskich oczach, był wyraz skupienia i bezbrzeżnego zamyślenia. |
Te dwa zdania w ogóle się nie łączą. Jedno powinno wypływać z drugiego, a tu jest coś w stylu "Ania idzie do sklepu i ma szesnaście lat."
Poza tym, drugie zdanie sugeruje mi, że żadna inna blondynka na świecie, oprócz Hanki, nie potrafi się skupić i zamyślić. Gdybym była blondynką to bym się obraziła.
Cytat: | Złapała najbliżej leżący zeszyt, zawsze znajdujący się gdzieś na wierzchu, właśnie na taką okazję i ołówek, ten specjalny i jedyny. |
Po pierwsze przeredagowałabym to. "Złapała..." Czyli ten zeszyt uciekał, że musiała go łapać? Nóg dostał?
Ja bym to napisała tak:
"Wzięła leżący w pobliżu zeszyt, który zawsze trzymała na wierzu oraz swój ulubiony ołówek."
Chociaż kto teraz pisze ołówkiem, skoro są długopisy? Poza tym "ten specjalny i jedyny" brzmi, jakby naprawdę nie była w stanie pisać, żadnym innym.
Błagam... Nie można było zywczajnie napisać "kartek"?
Cytat: | przelewała na papier.. |
Brakuje jednej kropki.
Brak myślnika.
Szczerze mówiąc, nie podobało mi się. Moim zdaniem panuje tu przerost formy nad treścią.
Poza tym nie rozumiem, o co chodzi z tym Krzyśkiem, Michałem i Simsonami. No i skoro korzystasz z polskich imion, to skąd się wzięło angielskie nazwisko? Nie rozumiem tego...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Carona
zaprzyjaźniony z piórem
Dołączył: 13 Maj 2006
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Otwock
|
Wysłany: Wto 17:30, 16 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Odpowiadając na twoje zarzuty: Złapała, które tak bardzo ci przeszkadza, pojawiło się tu specjalnie, gdybyś się wczytała, a nie pobieznie spojrzała, zauważyłabyś pewnie, ze pojawił się tam coś takiego, jak "nagle", co miało zasugerować, że to, co później zrobiła, równiez działo się"nagle". Wena. jak mnie łapie wena, to naprawdę łapie ten zeszyt, bo jestem w "transie", jak to jest zresztą napisane. A ołówek... To też jest do wytłumaczenia. Ja, jak już piszę w zeszycie, a jest to moja, tzw. twórczość własna, to piszę tylko ołówkiem i, naprawdę nie jestem złośliwa, ale mój ołówek JEST jeden jedyny. Piszę tylko jednym ołówkiem, taki mam chory zwyczaj. Co do reszty, zgadzam się. Ci Simsonowie już zmienieni, nie zauważyłam tego. Dziękuję za korektę i pouczenie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Len
moderatorka sarkastyczna
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: spod ciemnej gwiazdy
|
Wysłany: Wto 17:59, 16 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Wczytałam się bardzo dokładnie. I nadal nie pasuje mi tu ten jedyny ołówek i łapanie zeszytu. Cóż, bywa...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tusiaaa
Ignorant
Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: koczownik, to tu - to tam =)
|
Wysłany: Śro 14:53, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Temat nie jest zbyt ciekawy. Zwłaszcza dla osób takich jak my, które o wenie i tak coś nie coś wiedzą. Wygląda to na pracę osoby, która dopiero zaczyna pisać i jest tym niezwykle oczarowana. Życzę więc powodzenia w dalszym tworzeniu. Tylko postaraj się następnym razem napisać coś, czym mogłabyś kogoś zainteresować.
Co do tego złapała, to nie za bardzo rozumiem, co jest złego w użyciu tego wyrazu.
«pozbawić kogoś wolności, swobody, możliwości poruszania się, zatrzymać, przytrzymać kogoś, coś, schwytać, wziąć coś ręką lub przyrządem»
No nie wiem...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|