Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Len
moderatorka sarkastyczna
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: spod ciemnej gwiazdy
|
Wysłany: Nie 14:08, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Jako, że miałam dzisiaj dzień wolny to napisałam i wklejam. Proszę was bardzo, koleżanki, mcie i się cieszcie. Tylko, żebyście z krzeseł nie spadły, czytając ten dziwny twór.
###
- Proszę za mną. Zaprowadzę panów do gabinetu Przewodniczki.
Nie czekając na odpowiedź dziewczyna odwróciła się na pięcie i ruszyła w głąb zamku. Kean ruszył za nią wraz z towarzyszami. Najpierw on, później Lonan i Dermot. Pochód zamykał Marinus, który był nieoficjalnym przywódcą wyprawy do Klasztoru na Wzgórzach.
Ponure miejsce – przemknęło przez myśl Keana, kiedy szli za dziewczyną korytarzem wypełnionym kamiennymi rzeźbami. Większość przedstawiała salamandry, które były symbolem klasztoru, choć były tu też popiersia poprzednich Przewodniczek.
- Czy pani Valdruza nas oczekuje? – zapytał głośno Marinus, a jego głos rozniósł się echem po korytarzu.
- Owszem – dziewczyna nie odwróciła się. – Od wczoraj. Niepokoiła się, że coś się panom przytrafiło skoro nie przyjechaliście.
Nikt nie skomentował.
Kean obserwował idącą na czele pannę. Z tego, co zaobserwował, nie mogła mieć więcej niż piętnaście lat. Jej długie blond warkocze sięgające pasa podskakiwały z każdym krokiem. Płaskie obcasy czarnych bucików postukiwały miarowo o posadzkę. Blondynka ubrana była w granatową sukienkę z długim rękawem, białym kołnierzykiem i takimi mankietami. Dół sukienki powiewał lekko, kiedy przechodzili obok otwartych okien.
Nagle dziewczyna pobiegła truchtem na koniec korytarza. Kean i jego towarzysze przyspieszyli, chcąc ją dogonić. Okazało się, że nie ma takiej potrzeby. Zatrzymała się na końcu korytarza, przy dużym mahoniowych drzwiach.
- Proszę – otworzyła przed nimi drzwi i dała znak, aby weszli.
- Pani pierwsza – Marinus skinął jej głową i stanął z boku, żeby ją przepuścić.
Wychowanka klasztoru spojrzała na niego, jakby wyrosła mu na brzuchu trzecia ręka.
- Ja nie wchodzę – powiedziała, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Dlaczego? – Marinus nie ustępował.
Kean nie rozumiał jego pytań. Nie wchodzi to nie, jej sprawa. Ale oczywiście Marinus zawsze musi robić dochodzenie.
- Nam nie wolno wchodzić tutaj bez wyraźnego rozkazu Przewodniczki.
Kean zwrócił uwagę, że powiedziała „nam”, nie „mi”. Czyżby taki rozkaz tyczył wszystkich mieszkańców tego miejsca? Jeśli tak, to spotkał ich prawdziwy zaszczyt. A sądząc z miny właścicielki warkoczy, rzeczywiście tak było.
- Zapraszam! – ze środka odezwał się mocny, kobiecy głos.
Przybyszom nie pozostało nic innego, jak posłuchać i wejść.
***
- Cóż, Mistrz Diarmaid od dawna jest moim bliskim przyjacielem. Spełnię jego prośbę – Przewodniczka zakonu złożyła list i spojrzała na swoich gości. Jasnowłosy i blady Marinus z Kaawal; Kean z Crode o ciemnobrązowych kędziorach i chłopięcych, orzechowych oczach; Kruczowłosy, śniady Dermot z Tenoree oraz Lonan z Sertore o popielatych włosach i orlim nosie. Wszyscy czworo młodzi i dobrze zbudowani, mieli od dwudziestu do dwudziestu trzech lat.
Że też Diarmaid nie mógł wysłać kogoś innego – zdenerwowała się Valdruza. – Do tego domaga się, abym wysłała z nimi dwie moje dziewczynki. Bo „łatwiej będzie dziewczętom prowadzić pertraktacje”! A jak te nicponie je zbałamucą? Co ja powiem ich biednym rodzicom? Diarmaidzie, dlaczego stawiasz mnie w takiej sytuacji?
Westchnęła. Wiedziała, dlaczego. Zwyczajnie wiedział, że mu nie odmówi, przecież ma u niego dług do spłacenia.
- Pani, czy byłabyś łaskawa powiedzieć, jaką prośbę Mistrza pani spełni? – odezwał się Lonan. – Nie znamy treści listu i nie wiemy, czego się od nas oczekuje.
- Oczekuje się od was, że zabierzecie dwie z moich wychowanek do króla Tathreodona. Z ich pomocą musicie przekonać go, aby zaniechał swoich planów. Albo, jeśli okaże się to niemożliwe, przynajmniej opóźnicie ich wykonanie tak, aby Mistrz mógł przygotować się do obrony.
- Jakich planów? – Marinus spojrzał ostro na Valdruzę. – Nie wiemy nic o…
- Wiem, że nie wiecie – przerwała mu Przewodniczka. Nagle wyprostowała się w fotelu i przybrała surowy wyraz twarzy. Młodzieńcy skulili się w sobie. – Ale to nie upoważnia ciebie, młody człowieku do odzywania się do mnie takim tonem. Jestem Przewodniczką i dyrektorką tej placówki. A nawet gdyby nie te tytuły, to jestem osobą starszą i należy mi się szacunek chociażby z tego względu.
Uczniowie Mistrza spojrzeli po sobie niepewnie. Może w końcu zrozumieli, kto tutaj jest panem, a raczej panią sytuacji.
- Przepraszam, nie chciałem pani urazić – odpowiedział młodzieniec z Kaawal.
- Nic nie szkodzi – odparła Przewodniczka chłodno. Chociaż w duszy cieszyła się, bo ton chłopaka był teraz pełen skruchy. – Wracając do sprawy… Nic nie wiecie o planach, bo nie musicie. Na razie, oczywiście. Ruszycie w drogę, a w trakcie podróży dołączy do was posłaniec od Diarmaida z listem wyjaśniającym wszystko. Póki, co nie jest wskazane byście byli rozeznani w temacie. Na drodze czyha zbyt wiele niebezpieczeństw, a ściany w oberżach mają oczy i uszy.
Zamilkła na chwilę.
- Zaraz przyjdą tutaj dwie panienki. Wyruszą z wami w podróż, jako mój, hmm, wkład do tej misji.
- Ale tamta dziewczyna mówiła… - Lonan urwał gwałtownie, speszony.
- Mówiła, że nie wolno im tu przychodzić bez mojego polecenia – przytaknęła z uśmiechem Przewodniczka. – Ale polecenie otrzymały.
- Jak to? – Dermot otworzył szeroko oczy. – Pani nie wzywała nikogo, nie wysyłała żadnej wiadomości odkąd weszliśmy.
- To szkoła dla czarownic – przypomniała mi Valdruza. – Ja jestem czarownicą i moje uczennice są kształcone w tym kierunku. Jestem wystarczająco potężna, aby wysyłać im myśli telepatycznie.
Pukanie do drzwi.
- Oho, oto i one – uśmiechnęła się Przewodniczka. – Wejdźcie moje drogie.
Do pokoju weszły dwie panny, na oko osiemnastoletnie. Strój miały taki sam, jak blondynka, które ich tu przyprowadziła, włosy również zaplecione w warkocze. Pierwsza była drobna i miedzianowłosa, a jej mały nos zdobiło kilka piegów. Miała jasną cerę, owalną twarz o pełnych, ciemnych ustach i migdałowe, ciemnozielone oczy.
Dygnęła, gdy Valdruza ją przedstawiła.
- Tiana, córka Severina z Norile. Dobra szermierka i wykształcona znachorka. A to…
No właśnie, a to kto? Kim jest druga dziewczyna i czym się para? To już zostawiam wam.
Ostatnio zmieniony przez Len dnia Pon 13:19, 08 Maj 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Marik
utalentowany geniusz
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 18:14, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Len, bardzo ładnie rozwinęłaś temat ( a raczej jeden z tematów) o których zaczął pisać Ygg. Gratulacje.
Czyli ja teraz piszę? Tak, ja. W miarę możliwości postaram się dodać za kilka dni
Ostatnio zmieniony przez Marik dnia Pon 16:03, 08 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ygg
pisarz - amator
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 21:22, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Zaczęła? *ómiera na zawał*
Czy ja kiedykolwiek pisałem o sobie w rodzaju żeńskim, proszę, oświeć mnie, jesli tak było (:.
Tekst bardzo ładny, ale wiesz co? Brakuje mu czegoś. Może jakichś wplątanych między dialogowymi wypowiedziami wspomnień Valdruzy związanych z mistrzem?
I forma wypowiedzi do Valdruzy mi trochę nie pasuje.
"- A czy może nam pani powiedzieć, jaką prośbę Mistrza pani spełni?" - Ta wypowiedź brzmi jak z wywiadu. Na przykład: "O pani, czy mogłabyś zaszczycić nas informacją o prośbie, jaką kieruje do pani Mistrz?" o wiele bardziej by mnie przekonało. Tak powinni mówić ludzie do najważniejszej osoby w Klasztorze. (:
Teraz nie mam czasu, ale jutro postaram się wyszukać błędy, o ile ktoś mnie nie uprzedzi. Bo było kilka, głównie powtórzeń w pierwszej części.
|
|
Powrót do góry |
|
|
riel
moderatorka rozkojarzona
Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 851
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: paradise city.
|
Wysłany: Pon 7:08, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Len napisał: | - Czy pani Valdruza nas oczekuje? – zapytał głośno Marinus, Marinus jego głos rozniósł się echem po korytarzu.
|
Marinus, Marinus.
Len napisał: | Kean obserwował idącą na czele pannę. Z tego, co zaobserwował nie mogła mieć więcej niż piętnaście lat. |
Przecinek po 'zaobserwował'.
Len napisał: | długie blond warkocze sięgające pasa podskakiwały miarowo z każdym krokiem. Płaskie obcasy czarnych bucików postukiwały miarowo o posadzkę. |
Powtórzenie
Len napisał: | Póki, co nie jest wskazane byście byli rozeznani w temacie. |
Zbędny przecinek po 'póki'.
Len napisał: | - Tiana, córka Severina z Norile. Dobra szermierka i wykształcona znachorka A to… |
Brak kropki po 'znachorka'.
Ogółem podobało mi się, choć nie tak bardzo, jak tekst Ygg. Mam zastrzeżenia do skąpej ilości opisów. Dodatkowo niektóre określenia zdają mi się być zbyt... hmm... proste? Nie wiem, jak to ująć. Jednak pomimo tych wad podoba mi się sama treść - a to przecież najważniejsze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Len
moderatorka sarkastyczna
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: spod ciemnej gwiazdy
|
Wysłany: Pon 13:21, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Wytknięte błędy poprawiłam. Dzięki.
P.S.
Riel, ja po prostu opisów nie kocham... Nie lubię ich, a one mnie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marik*
Gość
|
Wysłany: Sob 17:47, 20 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Hm, to ja. Mój komputer się zawirusował i nie będe miała czasu napisać. Niech pisze kolejna osoba, ja zaczekam na swoją kolej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|