Forum Słowo Pisane Strona Główna

[F] 'Eragon - a miało być tak pięknie... '

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Słowo Pisane Strona Główna -> Recenzje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Werka
forumowa maskotka


Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dreams of Californication...

PostWysłany: Sob 22:59, 13 Sty 2007    Temat postu: [F] 'Eragon - a miało być tak pięknie... '

Film oglądałam wprawdzie już ze dwa tygodnie temu i recenzja także pochodzi z tamtego okresu, ale czytając ją dzisiaj, stwierdziłam, że moje odczucia pozostały takie same, więc czemu nie miałabym się nimi podzielić z wami? Wink Wiem, że od strony technicznej dużo by można poprawić. Zdecydowanie nie lubię się z panią interpunkcją. Ale wrzucam. Tak na rozruszanie działu. Może znajdzie się ktoś o innym zdaniu, chętny do polemizowania? Wink

Tytuł: Eragon
Rok produkcji: 2006
Kraj: USA, Wielka Brytania, Węgry
Gatunek: fantasy/przygoda
Reżyseria: Stefen Fangmeier
Scenariusz: Peter Buchman
Według książki: Christophera Paolini
Zdjęcia: Hugh Johnson
Muzyka: Patrick Doyle
Obsada:
Edward Speleers, Jeremy Irons, Sienna Guillory, Robert Carlyle, John Malkovich, Christopher Egan, Djimon Hounsou i inni...



'Eragon - a miało być tak pięknie... '

Wiele nadziei wiązano z realizacją tego filmu. Zaangażowano wielkie nazwiska ze świata aktorskiego, znanych twórców, postarano się o wysoki budżet. Jednak po obejrzeniu filmu nasuwa się jedno zasadnicze pytanie - czy "Eragonowi" bliżej do produkcji na podstawie dobrej książki czy do banalnej powtórki znanych już wątków?

Niestety, według mnie odpowiedniejszym sformułowaniem jest to drugie.

"Eragon" to opowieść o młodym chłopcu, tytułowym Eragonie, który znajduje w górach jajo. Wkrótce wykluwa się z niego smoczyca Saphira. Okazuje się, że chłopak jest wybrańcem, nowym smoczym jeźdźcem, który ma walczyć ze złym królem Galbatorixem. Jego wuja zabijają słudzy ciemności, Ra'zackowie, a on sam opuszcza rodzinne strony by dołączyć do rebeliantów. Szkoli go Brom, były jeździec. Następnie mamy wędrówkę, walkę, śmierć i inne znane, powtarzające się schematy. To jest właśnie największy minus tego filmu. Przed obejrzeniem przeczytałam zarówno "Eragona" jak i jego kontynuacje "Najstarszego", więc z czystym sumieniem stwierdzam, że pomimo powtarzających się motywów, można było przedstawić to w bardziej orginalny i ciekawy sposób. Twórcy skupili się na efektach specjalnych i wizualności, zapomniając o fabule. W tym przypadku było to bardzo niefortunne posunięcie. Ostatnio byłam świadkiem bardzo ciekawej dyskusji pomiędzy polonistką, a uczniami, spierającymi się o to, jak duże pole manewru ma reżyser, jeśli chodzi o film realizowany na podstawie książki. Wniosek był prosty - bardzo duże. Tylko, że nie zawsze wychodzi mu to na dobre. Ilość ominiętych czy przekształconych wątków w "Eragonie" jest ogromna, począwszy od wyglądu urgali, po pojawienie się króla Galbatorixa, którego w książce tylko wspominano. Świat z powieści i ten z ekranu kina zdecydowanie za wiele różni.

Aktorzy mieli także stanowić o sile tego filmu. Jesteśmy świadkami debiutu młodego Edwarda Speleersa, który pokonał tysiace innych kandydatów do roli smoczego jeźdźca. Nie zachwycał, ale też nie raził widzów. Trudno mu jednak będzię przebić się dalej, poza świat Eragona. Nie błyszczała także Sienna Guillory w roli Aryi. Mówiąc szczerze moją uwagę przykuło tylko trzech aktorów. Pierwszym z nich był Robert Carlyle jako Durza. Nie wiem kto zawinił bardziej, czy charakteryzatorzy czy sam Carlyle, ale wykreowaną przez niego postać można określić tylko w jeden sposób - nieudane połączenie Sarumana z Władcy Pierścieni i Palpatine'a z Gwiezdnych Wojen. Kolejnym, który zawiódł jest John Malkovich. Mam wrażenie, że ograniczył się do użyczenia filmowi swojego nazwiska, myśląc, że to wystarczy. Nie wystarczyło. Tak naprawdę jedynym, który ratuje całą resztę jest Jeremy Irons. Grany przez niego Brom był najbardziej przekonywujący. Widzowie w Polsce zostali niestety bardzo niemile zaskoczeni, gdy okazało się, że nasz dystrybutor wydaje film tylko z dubbingiem. Wyobraźcie sobie przesłodzony ton głosu Joanny Brodzik jako smoczycy Saphiry. Tragedia.

Jeśli doszukiwać się plusów, to można zwrócić uwagę na muzykę skomponowaną przez Patricka Doyle'a. Dobrze uzupełniała to, co działo się na ekranie. Świetnie przedstawiono także samą Saphirę. Szczególnie podobały mi się fragmenty z jej młodości, kiedy była jeszcze ukrywana przez Eragona. Nie dorównuje jednak Gollumowi Petera Jacksona. To samo można powiedzieć o scenach batalistycznych. Daleko im do obecnych światowych standardów wyznaczonych przez twórców Władcy Pierścieni czy Opowieści z Narnii.

Fani twórczości Paolini'ego z pewnością zawiedli się, jeśli poszli do kina z nastawieniem, że zobaczą wizualny przekaz swojej ulubionej książki. Jak film odebrali ci, którzy jej wcześniej nie znali? Trudno mi powiedzieć, gdyż należę do tej pierwszej grupy. Wiem jedno - najlepsze efekty specjalne (Saphira), dobra gra aktorów (Irons) czy muzyka nie uratuje filmu jeśli brakuje w nim swego rodzaju świeżości. Nie zauważyłam w nim właśnie tego... pomysłu, wkładu, dopracowania. Jakby każde ujęcie było kręcone tylko jeden raz. Jak dla mnie conajmniej o kilkanaście razy za mało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
riel
moderatorka rozkojarzona


Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 851
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: paradise city.

PostWysłany: Nie 15:51, 14 Sty 2007    Temat postu:

Chwała ci, Werko, pionierko tego działu ;]

Polemizować bynajmniej nie mam zamiaru. Oglądałam film mniej więcej tydzień temu i straasznie się zawiodłam. Książka podobała mi się bardzo, natomiast film... khm. Przez pierwszą godzinę zastanawiałam się, czy aby nie pomyliłam sal kinowych. Co prawda trochę dziwne było to, że główny bohater również miał na imię Eragon, ale właściwie odnosiłam wrażenie, że tylko to mają ze sobą wspólnego. Na początku - melodramatyzm. Cytatami rzucać nie będę, nie pozwala mi na to zaawansowana skleroza, ale już na samym początku uderzyła mnie scena, w której Roran obwieszcza bratu, że opuszcza wioskę. Nie ma co, skwiczałam się. Zaczęłam się martwić dopiero w momencie kiedy dowiedziałam się, że to nie miało być zabawne. Pomijam oczywiście fakt wycięcia trzech czwartych wątków, bo gdybym miała je wymienić, zajęłoby mi to kilka stron. Poza tym dowiedziałam się, że jestem ślepa bądź nie umiem czytać - otóż, wyobraźcie sobie, że w książce musiałam ominąć te wszystkie momenty, w których Eragon i Arya tak jawnie ze sobą flirtowali. Doprawdy, ślepnę na starość. Dalej pozostały jeszcze dwie sprawy, które nie są raczej winą reżysera. Chodzi mi tu mianowicie o tłumaczenie i dubbing. Może to kwestia przyzwyczajenia, może małe zboczenie, a może po prostu się czepiam, ale strasznie raził mnie ten dubbing. Może to dlatego, że ja toleruję filmy tylko z napisami, gdyż nic nie zastąpi mi pracy intonacyjnej aktorów. I to tłumaczenie. Boże kochany, myślałam że wstanę i wyjdę. Znowóż, nie zauważyłam, by w książce wyrażali się takim językiem. Ja rozumiem, stylizacja, ale do jasnej cholery prosty chłopak ze wsi nie będzie się wyrażał dajmy na to ,,Podążajcie za mną, czcigodni bracia, albowiem ja powiodę was ku chwale i zwycięstwie". No dobrze, zmyśliłam, ale tak to mniej więcej wyglądało. Aż się nóż w kieszeni otwierał. Tragedia.
Reasumując, byłam bardzo zniesmaczona tym, jak strasznie zepsuli taką fajną książkę. Nie wybaczę. Nie mówię już o tym, jak oni zamierzają nakręcić drugą część, skoro tyle rzeczy zostało pominiętych lub zmienionych. Nakręcą alternatywę, czy co? Jeśli chciałabym ująć jednym słowem, powiedziałabym tylko: spieprzyli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Len
moderatorka sarkastyczna


Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod ciemnej gwiazdy

PostWysłany: Nie 17:53, 14 Sty 2007    Temat postu:

No, cóż... Wychodzi na to, że ja jestem odmienna. Bo mi się film podobał. To może dlatego, że nie czytałam książki. Ale jeśli według was książka lepsza od filmu to chyba rzeczywiście przeczytam. Będę polegała na waszym zdaniu. Oby się tylko okazało, że mamy podobne gusta książkowe Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ivanka
wszędobylski


Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z zaświatów

PostWysłany: Nie 21:15, 14 Sty 2007    Temat postu:

Brom był jedyną postacią, która nadawała smak temu filmowi!

Wyszłam z kina strasznie zawiedziona. Zawinił głównie dubbing, ale raziła mnie też okrutnie Arya, która jest w oryginale brunetką, na plakatach widywałam ją jako blondynkę, a w filmie okazało się że jest r u d a!

Aktor, który grał Murtagha też był wspaniały xD ale jak dla mnie to za bardzo entuzjastyczny, powinien być dostojny i trochę tajemniczy... Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gryfica
mistrz pióra


Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z poprzedniego wcielenia

PostWysłany: Pon 14:15, 15 Sty 2007    Temat postu:

Mnie się bardzo nie podobało to, jak wymawiali imię Durzy i Morzana. Według mnie powinno się to czytać przez "ż", a nie "rz" jak w Tarzanie...

Ivanka napisał:
Wyszłam z kina strasznie zawiedziona. Zawinił głównie dubbing, ale raziła mnie też okrutnie Arya, która jest w oryginale brunetką, na plakatach widywałam ją jako blondynkę, a w filmie okazało się że jest r u d a!


Jeszcze strasznie mnie wnerwiło to, że jak pokazała mu się we śnie, to powiedziała mu, że jest księżniczką. Przecież to miał być jeden z ważniejszych wątków w drugiej części, a Ona powiedziała to tak jakby to była codzienność :/ .

Ja też zawiodłam się na tym filmie. Jedyne co mi się podobało to Saphira. Genialnie ją zrobili jako małego smoczka, a jako dużego też nie najgorzej. Tylko ta Jej "zmiana w przestworzach" Mnie dobiła...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Werka
forumowa maskotka


Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dreams of Californication...

PostWysłany: Pon 15:14, 15 Sty 2007    Temat postu:

Dobra. Po kolei.

Cytat:
Już na samym początku uderzyła mnie scena, w której Roran obwieszcza bratu, że opuszcza wioskę


Dokładnie, biedaczysko bało się, że będzie musiło pójść do wojska...
Przy okazji przypomniałam sobie, że Katrinę mi wycieli, chamy.

Cytat:
Eragon i Arya tak jawnie ze sobą flirtowali


To też prawda. Tylko ja najpierw zwróciłabym uwagę na to, że ona przez 8/10 książki była nieprzytomna, a nie 3/10 Neutral

Cytat:
Brom był jedyną postacią, która nadawała smak temu filmowi!


Taaak! Chociaż tak całkiem idealnego go nie zrobili, np. ta scena ze spaleniem domu i to jak kazał się Eragonowi wynosić ze swojego domu.

Cytat:
Aktor, który grał Murtagha też był wspaniały xD


Garrett... mrraau XD Tylko i tu mamy problem niekanoniczności. Murtagh był fajny, ale tylko wizualnie. W książce on NIE chce iść do Vardenów, bo boi się, że odkryją kim jest, w filmie chce zostać przewodnikiem Eragona i zaprowadzić go tam... faktycznie, prawie to samo...

Cytat:
Tylko ta Jej "zmiana w przestworzach" Mnie dobiła...


Ewoulowała jak Pokemon jakiś Rolling Eyes

Cytat:
Mnie się bardzo nie podobało to, jak wymawiali imię Durzy i Morzana. Według mnie powinno się to czytać przez "ż", a nie "rz" jak w Tarzanie...


Tylko jest jedno ale. W angielskim nie istnieje litera "ż", więc oni czytają to właśnie jako Mor-zan, Dur-za i ja bym się trzymała tej wersji Wink

A tu taka ciekowostka, wymowa imion/nazw, tylko akurat nie ma ani Durzy, ani Morzana ^^

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gryfica
mistrz pióra


Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z poprzedniego wcielenia

PostWysłany: Pon 19:08, 15 Sty 2007    Temat postu:

Werka napisał:


Tylko jest jedno ale. W angielskim nie istnieje litera "ż", więc oni czytają to właśnie jako Mor-zan, Dur-za i ja bym się trzymała tej wersji Wink


Ale według mnie, jeśli juz spolszczyli "Arya" na "Aria" to powinni spolszczyć wszystko...

To akurat jest według mnie drobny szczegół, z angielska tez mówią przecież coś w stylu "Aryja" Razz
A poza tym cały dubbing/tłumaczenie jest tragiczne, nie ma jak napisy Rolling Eyes
W.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Isilianos
pozer


Dołączył: 13 Lut 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Anterii

PostWysłany: Wto 15:56, 13 Lut 2007    Temat postu:

Ja przyłączam się do grona zawiedzioncyh po pooglądaniu Eragona... jeśli porównywać z ksiażką, to film był totalną tragedią.

Zdania zaczynamy z dużej litery, kończymy zaś kropką. Taka uwaga na przyszłosc. - r.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenny
utalentowany geniusz


Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z syrenkowej podwodnej chatki

PostWysłany: Nie 17:56, 10 Cze 2007    Temat postu:

Hoho, właśnie tego gniota obejrzałam. To byłby świetny film, gdyby nie kanon.
Eragon - czy widział ktoś może wycięte sceny? Jest w nich Katrina (która na dodatek wyrusza z Roranem w podróż pełną przygód) i - no, cóż za niespodzianka - zakochany w niej Eragon. Mało się nie popłakał, widząc jak całuje się z Roranem.
Roran - jakoś nie widzę go w roli pragnącego poznać świat młodzieńca, który wraz ze swoją ukochaną wyrusza w siną dal, co jest tylko przykrywką, aby nie pójść do wojska.
Arya - uśmiechnięta, flirtująca, n i s k a , walcząca w spódniczce, zatruta na odległość, przyznająca się do swego księżniczkostwa, opuszczająca Eragona... szkoda tylko, że to nie ta sama Arya, co w książce.
Garrow - nic bym nie zarzuciła, gdyby nie był takim... pyzatkiem.
Vardeni - czyste Indie, szale na głowach, zakryte twarze, fikuśne malunki na czołach... kocham ich!
Saphira - no gratulacje, ja nie wiedziałam, że umie się zmieniać w dorosłego smoka w pięć sekund! A na dodatek już wiedziała, jak się nazywa... tylko ta świnia Eragon zabrał jej cały fun, bo sam zrobił gwiazdkę na czole tej lalki imitującej dziecko (również sceny wycięte).
Sloan - Dwa słowa. Za miły.
Brom - no w książce to młodzieniaszkiem on nie był... a tutaj - istne kwiecie wieku! Ale to film, tutaj nawet Durza ma manicure.
Durza - miał mieć czerwone oczy. Jak umarł, miały z niego wychodzić duchy. I - rzecz najważniejsza w "Najstarszym" - miał zrobić Eragonowi takie kuku na plecach.
Murtagh - blizna na brzuchu, nie skośna, tylko pozioma, na dodatek z licznymi rozgałęzieniami... ciekawe, czym ten Morzan w niego rzucił. Jakąś rozwidloną siekierką chyba. No i ciekawe, jak on przeżył - co tam dostać od ojca ostrzem w brzuch, nie?
Nasuada - świetna i genialna, poza faktem, że w książce była odważna jak cholera i z własnej woli dołączyła do walki z urgalami, a tutaj w jej oczach nie było nawet cienia odwagi - sam strach.
Urgale - miały nie być ludźmi, to raz. Miały mieć rogi, to dwa. A w walce w Farthen Durze miały być Kulle, to trzy.

Nawet nie będę się dalej rozpisywać... dno wklęsłe muliste. Módlmy się, aby ktoś genialny wpadł na pomysł zrobienia tego filmu od nowa...


A co do samej recenzji, Werka, jestem pod wrażeniem. Nie znoszę czytać recenzji bo zazwyczaj ich autorzy są z góry nastawieni albo dobrze, albo źle. Ty tego uniknęłaś, znalazłaś i dobre i złe strony. Aż się miło czyta ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Słowo Pisane Strona Główna -> Recenzje Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin